sobota, 26 października 2013

Rozdział 4

Szłam korytarzem przepełnionym ludźmi aż wreszcie doszłam do swojej szafki. Szybko ją otwarłam, położyłam na półkę podręcznik do matematyki i wyciągnęłam historię. Zamknęłam szafkę i zaczęłam przeciskać się przez tłum w stronę wyjścia na podwórze liceum. Pchnęłam metalowe drzwi i promienie słońca uderzyły mnie z jeszcze większą mocą niż poprzedniego dnia. Skierowałam się w prawo, w stronę ławki, na której przesiadywałyśmy z Alex większość przerw.

Gdy usiadłam na ławce, moją uwagę przyciągnęły dwie postacie. Alex szła w towarzystwie jakiegoś chłopaka.
- Marta! - wykrzyknęła, gdy mnie zobaczyła.
Razem z chłopakiem podeszła do mnie.
- Chcę ci przedstawić Louisa. - powiedziała z uśmiechem, wskazując na chłopaka. - Marta, to jest Louis. Louis, to jest Marta. - wyszczerzyła się.
Podaliśmy sobie ręce na przywitanie i coś jakby mnie uderzyło... A może to był tylko wiatr? Sama nie wiem. Ale poczułam się wtedy dziwnie.
Usiedliśmy razem na ławce i Alex od razu wdała się w rozmowę z chłopakiem: zasypywała go mnóstwem pytań.
Ja w tym czasie wróciłam pamięcią do lekcji matematyki, do tych cudownych, zielonych oczu... Och, Marta! Ogarnij się, skarciłam się w myślach.
Spojrzałam na Louisa. Artystyczny nieład na głowie i błękitne jak ocean oczy... Idealny.
Wróć, skarciłam się w myślach, nikt nie jest idealny.
Z wyjątkiem Harrego i Louisa, krzyczał cieńki głosik w mojej głowie. Chciałam mu powiedzieć, żeby się zamknął, ale zdałam sobie sprawę, że gadam sama do siebie.
Gdy wróciłam myślami na ziemię, zobaczyłam, że Alex wstała z ławki. Spojrzałam na nią zaskoczona a ona puściła mi oczko i odeszła. Tak po prostu odeszła!
- Poszła po książkę do histrori. - powiedział chłopak, jakby czytając mi w myślach.
- Mhm. - przytaknęłam i spojrzałam na chłopaka. - Do jakiej klasy chodzisz? - ciekawość zżerała mnie od śroska, bo chyba raczej nie widziałam wcześniej tego chłopaka. Nawet na przerwach na korytarzu, czy podwórku. Ale jednocześnie było w nim coś znanego. Coś co pozwalało mi stwierdzić, że go znam i to bardzo dobrze.
- Do trzeciej. - wyrwał mnie z transu jego głos.
- Aha. - mruknęłam z uśmiechem.
- Ładne masz oczy. - powiedział, świdrując mnie wzrokiem.
- Dziękuję. - szepnęłam, a moje policzki lekko się zaróżowiły.
- Jak tam, gołąbeczki? - zachichotała Alex.
Posłałam jej spojrzenie spode łba, po czym spuściłam głowę.
- Musimy lecieć na historię do pana Andrewsa. - powiedziała patrząc na Lou. - Do zobaczenia, Louis! - pociągnęła mnie za rękę i pobiegłyśmy do budynku.
***
- Wiesz, że Harry nie tylko będzie z nami chodził na francuski? - zapytałam szeptem, gdy zaczęła się lekcja.
- Wiem. - wyszczerzyła się.
Zamknęłam oczy i westchnęłam.
Ona przecież wie wszystko....


__________________________________________________

Kolejny rozdział planuję dodać w czwartek :)

Proszę o komentarze.
Wystarczy "czytam" albo chociaż jakaś emotka.
To dla mnie bardzo ważne i daje mi motywację do działania.
Dla Ciebie to kilka sekund a dla mnie uśmiech od ucha do ucha na cały dzień.

Dziękuję.

Martuu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz