piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 11


***ALEX***

- Alex. - syknął Harry. - Chce ci się zostać na tej głupiej próbie?
- A komu się chce? - zmęczona całym dniem, wywróciłam oczami.
- Może byśmy się tak urwali?
- Nie, Harry nie. - pokręciłam głową.
- Dlaczego?
- Umówiłam się z Martą, że wrócimy razem i...
- Jak raz nie wrócicie razem to nic się nie stanie. - przerwał mi Loczek.
- W s-sumie to m-masz rację. - odpowiedziałam po chwili.


I właśnie tak uciekłam z lekcji po raz pierwszy. Nie sądziłam, że to będzie jak nałóg... Że uciekanie i opuszczanie lekcji będzie mnie tak cholernie pociągało. Ta adrenalina w żyłach, jako że byłam grzeczną dziewczynką rodziców i pupilkiem nauczycieli. Czasami zastanawiałam się co by było gdybym wtedy została na tej cholernej próbie i nie plątała się w przyjaźń z Harrym i jego przyjaciółmi, którzy, bądź, co bądź do najlepszych nie należeli.
Znalazłam się w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie i w nieodpowiednim towarzystwie...

I na dodatek nie mogłam nic zrobić, żeby to zmienić...




***NIALL***

Dokładnie za pięć czwarta zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi lekko znudzona brunetka.
- Jeśli coś sprzedajesz to sobie lepiej już idź.
Miłe powitanie, pomyślałem.
Dziewczyna wywróciła oczami i zatrzasnęła drzwi. A raczej chciała zatrzasnąć, ale uniemożliwiłem jej to, wkładając nogę między drzwi a futrynę.
Brunetka już otworzyła usta, zapewne żeby mnie zganić, ale ją uprzedziłem:
- Ja do Marty. - powiedziałem na co dziewczyna zrobiła minę z serii 'o Boże!'
- Już ją wołam. - szerzej otworzyła drzwi, żebym mógł wejść.
Stanąłem w malutkim przedpokoju i zacząłem się dyskretnie rozglądać.
Lekko zabrudzone ściany, które niegdyś musiały być śnieżno białe, na podłodze mały, brązowy dywanik przykrywał lekko wytarte, drewniane panele. Na jednej ze ścian wisiało wielkie lustro w drewnianej ramie, a na drugiej wisiał wieszak na kurtki. Pod nim stały dwie pary butów - adidasy i czarne lakierki na małym obcasie.


- Hej, Nialler. - usłyszałem lekko zachrypnięty głos Marty.
Hmm, fajne zdrobnienie mojego imienia, pomyślałem.
- Cześć. - uśmiechnąłem się, gdy ją zobaczyłem.
- Przepraszam, że musiałeś czekać.
- Nic się nie stało. - machnąłem lekceważąco ręką.











Wyszliśmy na zachmurzone podwórko i poszliśmy w stronę centrum miasta. Kilka przecznic dalej znajdowała się moja ulubiona kawiarnia. "Heaven & Paradise" głosił szyld - może dlatego lubię tą kawiarnię? Ze względu na nazwę?
- Fajna nazwa. - powiedziała Marta.
Zaśmiałem się pod nosem i przytaknąłem.
Telepatia?
Marta wybrała stolik pod ścianą z wielkim obrazem przedstawiającym wysypującą się kawę z kubka. Swoją drogą, to dziwny człowiek musiał to namalować...
Dziewczyna rozsiadła się na beżowej sofie, a ja usiadłem naprzeciw niej, na fotelu. Chwilę później podeszła do nas kelnerka.
- Na co państwo mają ochotę?
Marta spojrzała na mnie, a ja skinąłem głową,dając jej do zrozumienia, że ma złożyć zamówienie.
- Poproszę szarlotkę na ciepło z lodami i cappuccino.
Kelnerka zanotowała zamówienie w swoim notesie i spojrzała na mnie.
- A dla pana?
- Również szarlotkę i ... - zawahałem się i spojrzałem jeszcze raz w menu. - I Latte macchiato.
- Wszystko?
Spojrzałem na Martę, a ona pokiwała głową.
- Tak, wszystko. Dziękujemy. - powiedziałem do kelnerki.
Kiedy dziewczyna odeszła, nachyliłem się nad stołem, w stronę Marty.
- Wszystko w porządku? - zapytałem.
Blondynka szybko pokiwała głową. Ale zrobiła coś, co nie mogło ujść uwadze Nialla Wszystkowidzącego Horana. Linia jej szczęki zaczęła tak jakby drżeć, co znaczyło, że dziewczyna mocno zacisnęła szczękę.
- Zapytam inaczej. - stwierdziłem. - Co się stało?
- Nic, jest okej. - powiedziała spokojnie, ale można było wyczuć jak jej głos drży.
- Pozwolę sobie stwierdzić, że kłamiesz. - urwałem na chwilkę. - Ale jeśli nie chcesz mówić...
Dziewczyna splotła dłonie na stole i uparcie się w nie wpatrywała. Jakby było w nich coś ciekawego!
Milczeliśmy, a mnie jako osobie baaaardzo gadatliwej ta cisza zaczęła niemiłosiernie przeszkadzać. Na szczęście wróciła kelnerka z naszymi kawami i ciastem.



Obserwowałem jak blondynka delektuje się kawą.
- Alex. - wychrypiała. Odchrząknęła, po czym kontynuowała. - Nie odzywa się od wczoraj, nie było jej w szkole.
- Może jest chora? - zasugerowałem.
Marta pokręciła głową.
- Zadzwoniłaby, napisała albo cokolwiek innego, ale dałaby znać...



____________________________________________________________

Znowu dodaję rozdział w piątek zamiast w sobotę... No nie ...
Czytajcie i enjoy :)



Photo (Alex & Harry) by behindbars. <3

Kocham Cię, Alex :)
Dziękuję za wszystko, co dla mnie robisz :*




Przypominam o ankiecie z prawej strony, to wiele dla mnie znaczy ! :)
Dziękuję za każdy komentarz i klik w ankietę :D




Możecie w komentarzu napisać swoją nazwę na tt, chętnie was zaobserwuję! :)

Wesołych Mikołajków ;*

Martuu.

3 komentarze:

  1. :) chciałaś to masz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział, czekam na kolejny *o*

    @Horaanowa
    http://fanfiction-on-harry-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. cuuuudo ;3 PISZAJ DALEJ !!

    OdpowiedzUsuń